cze 19 2011

I


Komentarze: 0

I

Osiemnasty marzec, 936 rok.

           

            Wszystkie najważniejsze elfie osobistości zebrały się, aby osądzić, co ze mną począć. Zabiłem pięciu ludzi. Rada uznała, że ich sprowokowałem i nigdy nie uśmierciliby moich bliskich, gdybym nie zaatakował. Cóż za ironia. Niespra- wiedliwość. Ale co ma do tego to, co ja myślę, co sądzę, skoro rada postawiła mi zarzuty prowokowania pięciu ludzkich dyplomatów? No, oczywiście nic. Rada karała śmiercią zabójstwo elfa. Za zabójstwo człowieka groziła jedynie grzywna w postaci trzystu denarów króla Etmingena II. Miałem sporą szansę wyjść cało z tej opresji. Pieciokrotnie wieksza grzywna, za zabicie pięciu ludzi? Całkiem możliwe, choć trochę wątpliwe. Ale nie ledwo stać było na opłacenie jednej grzywny, nie mówiąc już o pięciu. Ale jakoś dam sobię radę. Chyba

            W skład rady wchodzili: przewodniczący Elvan z Kaliffgradu, Civrill, Akkas i jego brat, Abbas. Siedzieli przy nagim, drewnianym stole. Pochyleni ku sobie, rozmawiali.

            Mijały godziny. W powietrzu czyć było poddenerwowanie i niecierpliwość. Sąd dłużył się  bardzo, ale dla elfów nie była to różnica. Godzina, dwie, trzy. Nic wielkiego.Dzięki długiej dyskusji na mój temat mogę być uratowany. Wiecie, mocna argumentacja, poparcie. Mogę wyjść z tego cało. Albo i nie.            

             Nagle elfy przerwały rozmowę.

            - Felenvirze – powiedział Akkas. – Jesteś jeszcze młodym elfem. Nie chcemy skazywać cię na śmierć. Przynajmniej na razie.

            - Ale zabójstwo to zabójstwo. Poważna sprawa – dodał Civirill.

            - Wiemy, że cały twój dobytek spłonął wraz z twoją rodziną – uzupełnił Abbas.

            Wreszcie wstał Elvan. To jemu przypadło wydanie rozporządzenia.

            - Wyrok jest następujący – rzekł. – Ninjejszym zostajesz…          

            - Wygnany! – dokończyli wszyscy członkowie Rady.

            Z perspektywy widza mogliby mnie powiesić. Dostarczyłbym trochę rozrywki w monotonii codzienności elfiej egzystencji. Z mojej perspektywy – „Ufff!”.

            - Mono prestia tum derevenda mon. Stało co się stać miało – zapieczętował Elvan.

kolegi   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz